Cześć!
Miał być post o Dubaju, o budżecie, o atrakcjach, ale jak tu pisać post, kiedy Nepal, jego cudowni mieszkańcy i zapierająca dech przyroda zawładnęły duszą i sercem? 😍 Zakochaliśmy się w tym miejscu, a jak to mówią – serce nie sługa, więc i my damy się ponieść chwili 😜 Zapraszamy więc na post: Trekking w Himalajach – trasa wokół Annapurny
Jesteśmy świeżo po zdobyciu jednej z najwyższych przełęczy świata – Thorung La Pass o wysokości 5416m! Wciąż nie możemy w to uwierzyć… Dotychczas myśleliśmy, że Himalaje – najwyższe góry świata – są tylko dla wybrańców. Chcemy zmienić ten pogląd, a najchętniej sprawić, żeby każdy z Was doświadczył na własnej skórze tej pięknej przygody!
Himalaje, czyli co?
Himalaje, czyli najwyższe góry świata! Słowo Himalaje oznacza „Siedzibę Śniegów” – to w tym paśmie mieści się aż 10 z 14 ośmiotysięczników świata (nie zapominajmy o najwyższej górze świata Mount Everest ❤).
Trekking w Himalajch jednak nie musi prowadzić przez najwyższe szczyty. Jest naprawdę mnóstwo szlaków do wyboru, niektóre z nich trudnością porównywane są do trekkingu w naszych Tatrach Zachodnich.
My zdecydowaliśmy się na jeden z najpopularniejszych szlaków – szlak wokół masywu Annapurny (Annapurna Circuit Trek) głównie dlatego, że chcieliśmy zacząć naszą Wielką Podróż Dookoła Świata od czegoś, co zahartuje nasz charakter i pozwoli przetestować się w różnych (trudnych) warunkach. A zdobycie jednej z najwyższych przełęczy świata z pewnością daje takiego kopa motywacyjnego, że teraz nic nam nie jest straszne! 💪🏻
Trasa obfituje w ogromną różnorodność, od soczysto-zielonej dżungli, po iście księżycowy krajobraz. A wszystko to pod czujnym okiem czterech szczytów masywu Annapurny.
Kiedy jechać?
Szczerze możemy polecić październik, jako najlepszy miesiąc do trekkingu w obszarze Annapurny. W broszurach i przewodnikach polecane są również listopad, marzec i kwiecień, natomiast wtedy istnieje większe prawdopodobieństwo wystąpienia śniegu i temperatury również mogą dać w kość.
Październik to miesiąc tuż po porze monsunowej, kiedy kończy się lato i zaczyna powoli jesień (kolory lasów są niesamowite!).
Podczas naszego trekkingu temperatury minusowe odczuwaliśmy jedynie w najwyższych partiach gór (powyżej 4000m), przed wschodem i po zachodzie słońca. To, na co należy się przygotować to porywisty wiatr, który czasem jest gorszy niż mróz! Ponadto przez cały okres widoczność była świetna i nie zobaczyliśmy ani kropli deszczu.
Trasa
Szlak wokół Annapurny trwa od 12 do 18 dni (w zależności od naszych sił i chęci). Pierwsze 10 dni to wspinaczka do przełęczy Thorung La – my zdecydowaliśmy się trochę wydłużyć ten czas ze względu na lepszą aklimatyzację.
Trasa rozpoczyna się w miejscowości Besi Sahar, do której bardzo łatwo dostać się busem z Kathmandu. Wystarczy zapytać w hostelu, w którym się nocuje lub kogokolwiek na ulicy i każdy wskaże drogę do przystanku autobusowego.
Przejazd trwa około 5 – 6 godzin. My zdecydowaliśmy się na szybszy i „turystyczny” minibus, natomiast byliśmy jedynymi obcokrajowcami – być może mniej zatłoczony i szybszy busik zyskał sympatię również Nepalczyków? 😜
Chcieliśmy jednak bardzo spróbować lokalnego transportu i z Besi Sahar wskoczyliśmy w kolorowy autobus, który przewiózł nas do kolejnej wsi – Bhulbule, z której już oficjalnie wyruszyliśmy w trasę.
Średnio pokonywaliśmy dziennie 11 kilometrów, a powyżej 3000m staraliśmy się, aby kolejny nocleg był nie wyżej położony niż 500m od poprzedniego (ze względu na aklimatyzację).
Trasa była dość wymagająca, ale spotykaliśmy na niej osoby starsze i nastolatków – każdy dawał sobie świetnie radę.
Skrócona trasa kończy się w Jomsom, gdzie można złapać bus/ jeep/ samolot do Pokhary (ceny wahają się od 10 USD za bilet autobusowy do 100 USD za bilet samolotowy).
Warto wcześniej zarezerwować bilet na samolot, ponieważ rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. Wylot jest z samego rana, przed godz. 9:00 w celu ominięcia szalonego wiatru, który wzmaga się w godzinach przedpołudniowych.
Dla osób mających czas (piąteczka! 😁) – jest jeszcze mnóstwo cudowności po drodze, jak np. wieś Marpha, kraina cydrem jabłkowym płynąca, o której jeszcze od nas usłyszycie. 😊
Krajobraz, począwszy od wsi Muktinath (pierwszej noclegowni po zdobyciu przełęczy) zmienia się diametralnie, przechodzi w bardziej pustynny, dziki, tybetański… Jest to też świetna okazja, aby zobaczyć zupełnie inną stronę Nepalu – tajemniczy obszar Mustangu, z tradycyjnymi tybetańskimi świątyniami i wsiami. Chcąc zapuścić się głębiej w te rejony potrzeba już specjalnego (i kosztownego) pozwolenia.
Całość trasy kończy się po kolejnych 6 dniach w miejscowości Naya Pul, skąd można złapać bus do Pokhary.
Pozwolenia
Wybierając się na trekking wokół masywu Annapurny potrzebujesz:
– pozwolenia na odwiedzenie Obszaru Chronionego Annapurny (Annapurna Conservation Area Project, ACAP)
Cena za pozwolenie wynosi 2000 rupii (płatne tylko w rupiach!), czyli ok. 20 USD.
Można otrzymać je w informacji turystycznej w Kathmandu: Nepal Tourism Board.
Biuro jest otwarte codziennie w godzinach między 09:00 a 16:00. Do jego wyrobienia potrzebne są również dwie fotografie paszportowe.
– jeśli podróżujesz bez przewodnika musisz również wyrobić kartę TIMS (Trekkers Information Management System). Podobnie jak w przypadku ACAP, cena wynosi 2000 rupii, potrzeba dwóch zdjęć paszportowych i można ją wyrobić w tym samym miejscu – Nepal Tourism Board.
Dokumenty te można załatwić również w Pokharze. Jeśli zapomniałeś zdjęć jest także możliwość zrobienia ich na miejscu. Tak naprawdę wyrobienie obu dokumentów trwa może około godziny (jak jest kolejka).
Podczas trekkingu wokół Annapurny kilka razy należy się zameldować i okazać wymagane pozwolenia.
Wsparcie podczas trasy – porter i przewodnik
Podczas trasy można skorzystać z usług portera (tragarza), który poniesie Twój i swój bagaż przez całą trasę, a także przewodnika, który pomoże w organizacji noclegów i przybliży kulturę Nepalu. My nie zdecydowaliśmy się na żadną z tych usług, ponieważ sama trasa jest bardzo dobrze oznaczona i nie ma opcji, aby na niej się zgubić! Jeśli nie byliśmy pewni, którą ścieżkę wybrać, to zawsze znalazł się ktoś, kto nam pomógł. Co do usług porterów – mamy świadomość, że często dla tych ludzi jest to jedyna forma zarobku, ale nie czulibyśmy się dobrze, jeśli ktoś w wieku np. naszych rodziców dźwigałby nasze plecaki… Jeśli zdecydujecie się kiedykolwiek na korzystanie ze wsparcia portera weźcie pod uwagę, że to Wy, jako pracodawcy musicie zatroszczyć się, czy Wasz porter ma co jeść, gdzie spać i czy ma odpowiedni strój na taką wyprawę!
Zakwaterowanie
Standard noclegów podczas naszej trasy był naprawdę rożny – od glinianych norek, bez prądu i ciepłej wody, aż do pięknych pokoi z prywatną łazienką i normalnym kibelkiem (a nie dziurą w podłodze!) 😊. Szczerze, to spodziewaliśmy się dużo gorszych warunków!
Podczas trekkingu sypia się w tzw. lodge’ach, czyli po prostu w domu z rodzinami. Często rodziny te mają zupełnie osobne pomieszczenia dla turystów. Im wyżej, tym spotkamy więcej noclegowni w stylu hostelów i mini-domków (jak np. w Manang)
Nie rezerwowaliśmy nic z wyprzedzeniem. Po prostu, przychodząc do danej wsi, pytaliśmy o nocleg i cenę. Ceny noclegów wahały sie od 200 do 300 nepalskich rupii (czyli około 2 – 3 USD) za pokój dwuosobowy. Czasami zdarzało nam się także nie płacić za nocleg nic lub symboliczne 100 rupii pod warunkiem, że obiecaliśmy stołować się u naszego gospodarza.
Internet
Przez większość czasu mieliśmy dostęp do Internetu – jeszcze w Kathmandu kupiliśmy kartę SIM firmy Ncell (100 rupii za kartę SIM i 500 rupii za 2,5 GB Internetu – bezpośrednio w punkcie Ncell – w innych sklepach strasznie zawyżają cenę!), która bardzo dobrze radziła sobie nawet na dużej wysokości. W większości hostelów było dostępne również wifi – słabe, bo słabe, ale umożliwiające wysłanie wiadomości rodzince.
Elektryczność
Tak naprawdę bez względu na to gdzie jesteś, w Nepalu zdarzają sie przerwy w dostawie prądu (głównie wieczorem).
Jeśli chodzi o gniazdka elektryczne – w większości miejsc były gniazdka uniwersalne albo nasze – europejskie. Zdarzało się jednak, że nie trzymały one dobrze wtyczki, więc najlepiej sprawdziła nam się amerykańska przełączka, do której podłączaliśmy kabel usb.
Podczas trekkingu ani razu nie płaciliśmy za podładowanie telefonu czy powerbanka.
Dzień na szlaku
Nasz typowy dzień na szlaku wyglądał następującą: pobudka około 6:00, śniadanie, wymarsz około 7:00/ 7:30, dotarcie do miejsca docelowego około 13:00, obiad, kolacja, spanko…
Nie wygląda to zbyt ekscytująco ale taka jest prawda 😊 Podczas trekkingu chodziliśmy spać przed 20:00 i wstawaliśmy wraz ze słońcem. I o dziwo – bardzo dobrze nam to służyło!
Aby umilić sobie czas popołudniami warto zabrać ze sobą karty czy czytniki z książkami. Oczywiście rozmowy z domownikami czy innymi piechurami są na pierwszym miejscu rozrywek!
Jedzenie
Je się to, co jedzą miejscowi, czyli ryż w przeróżnej postaci 😊 Najbardziej popularne dania to Dal Bhat, czyli ryż z ziemniakami, warzywami curry i zupą z soczewicy, pierożki Mo-Mo, które są bardzo podobne do naszych polskich pierogów, wypełnione warzywami, serem lub ziemniakami, a także wszelkiego rodzaju omlety, podawane najczęściej z chlebem (chleb tybetański lub chapati, coś na wzór naleśniko – chleba). Dla urozmaicenia, ryż można zamienić na ziemniaki lub makaron. Generalnie – raj dla wegetarian, mięsożercy mogą trochę pocierpieć, bo mięso jest bardzo drogie. Warto z pewnością spróbować steka z jaka – totalnie dziwny, niepodobny do niczego smak!
Popularne są również bułeczki cynamonowe i croissanty czekoladowe, sprzedawane w tzw. German Bakery ❤
My zakochaliśmy sie również w herbacie (a raczej wodzie) z cytryną, miodem i imbirem – bajka dla zmarzluchów!
Jeśli chodzi o wodę, to w niższych partiach można kupować wodę po prostu u gospodarza lub w sklepikach na trasie za około 40 rupii. Im wyżej, tym cena wody rośnie (tuż przed przełęczą kosztowała 220 rupii😳). Ratunkiem są stacje wody ozonowanej tzw. Safe Drinking Water Station, przygotowane przez ACAP, gdzie można kupić wodę w cenie od 40 do 60 rupii za litr.
Ceny na szlaku
Tak jak pisaliśmy, noclegi kosztują od 200 do 300 rupii za pokój dwuosobowy bez łazienki. Czasami zdarza się, że zamiast ciepłej wody jest wiadro z zimną wodą, ale raczej we wsiach tuż przed przełęczą (np. Thorung Phedi).
Ceny jedzenia rosną wraz z wysokością, ale głównie dotyczy to typowo turystycznych przysmaków, jak snikers (około 400 rupii) czy coca-cola.
Taka kwota, która da nam poczucie bezpieczeństwa to 20 USD na osobę dziennie i w niej zmieścimy: nocleg, kolację, śniadanie i ewentualną przekąskę na trasie.
A na kanale filmy z naszego pobytu w Nepalu!
Posty, które Cię zainteresują:
Trekking wokół Annapurny – pakujemy plecaki!
Miesiąc w Nepalu – budżet i informacje praktyczne
Chyba wszystko na dzisiaj… Do następnego Milordy!
J&T