Nowa seria: Co tam dobrego!

Ostatnio, po dłuższej przerwie, Michał z bloga zyciejestpiekne.eu opublikował post podsumowujący same dobre rzeczy, jakie przytrafiły mu się w styczniu (Same Dobre Rzeczy – s02e01). No trzymajcie mnie, jak ja uwielbiam takie wpisy! Po pierwsze niesamowicie mnie motywująinspirują, a po drugie mam wtedy wrażenie, że lepiej poznaję ich autora. Klamka więc zapadła. Inspiracja zagnieździła się w głowie.  A że dzisiaj jest niedziela – idealny dzień na spokojne podsumowania,  to zapraszam Cię na pierwszy post z cyklu Co tam dobrego!

Ale jak i po co?

Jeśli nas czytasz, to wiesz, że ja i Tomek uwielbiamy planować. Na przełomie grudnia i stycznia poświęciliśmy kilka weekendów na zaplanowanie naszych celów w roku 2019 (i jeszcze nie skończyliśmy!). O tym, jak podchodzimy do planowania celów przeczytasz w tym wpisie: 6 zasad ustalania celów. Nie wystarczy jednak wszystko zaplanować. Trzeba też te cele monitorować. Jak? Ja korzystam z dwóch aplikacji: evernote i nozbe. Na początku stycznia stworzyłam w evernocie tabelę, w której wypisałam wszystkie styczniowe wyzwania. Każde z wyzwań obejmowało inną sferę mojego życia. Dotychczas odhaczałam po miesiącu osiągnięte cele i pisałam nowe na kolejny miesiąc. Ale…

Należę do tych osób, które składając oficjalną deklarację na forum, dostają jeszcze większego kopa! I odkąd w mojej głowie zrodził się pomysł na cykl, w którym będę na blogu dzielić się tym, co fajnego zrobiłam w danym miesiącu, już wiedziałam, że łatwo nie będzie… Odpuszczania nie będzie! Bo w końcu zależy mi na tym, aby każdego miesiąca przyjść do Ciebie z nową dawką motywacji! Ale wchodzę to. Taki wzajemny doping, to super sprawa! Jak to będzie wyglądać? Ustalam na samym początku miesiąca wyzwania, na których skupię się przez kolejne 4 tygodnie, a następnie, po upływie danego miesiąca, będę opisywać na blogu to, co fajnego udało mi się wdrożyć, przeczytać, doświadczyć, obejrzeć.

Racjonalnej byłoby pewnie najpierw powiedzieć o swoich planach na forum, a następnie się z nich rozliczyć pod koniec miesiąca. Jednak już trochę siebie poznałam przez te 26 lata życia i wiem, że taka forma wywoływałaby u mnie jedynie frustrację i lęk przed tym, że nie podołam. A przecież nie o to chodzi.

Posty z serii „Co tam dobrego” to przede wszystkim wspaniały trening wdzięczności! Stajesz sobie z boku i patrzysz na calutki miesiąc z uśmiechem. Szukasz pozytywów, klepiesz się po plecach i gratulujesz wykonanych zadań. Ja mam zamiar skupiać się na samych fajnych rzeczach, które zrobiłam i za nie dziękować!

Co tam dobrego w styczniu?
AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA

Wspominałam już o tym na naszym Instagramie (zachęcam Cię do obserwowania – dzielimy się tam wszystkim, co nas cieszy/ motywuje/inspiruje). Od połowy listopada wkręciliśmy się z Tomkiem w treningi crossfitowe. Z tygodnia na tydzień czuję jak zwiększa się moja wydolność, jak staję się silniejsza i o wiele bardziej wytrzymała! Aby popracować nad swoją techniką i czerpać z treningów jeszcze większą satysfakcję, zdecydowaliśmy się z Tomkiem na dodatkowe treningi z trenerem personalnym. Mówią w świecie, że aktywność fizyczna wyzwala solidną porcję endorfin. I naprawdę, odkąd regularnie trenuję, to czuję się jeszcze bardziej zadowolona z życia.

Tak więc styczeń był bardzo dobry pod względem treningowym. Regularnie chodziłam na treningi siłowo-wydolnościowe (cross + trening personalny) i kilka razy biegałam (i to pierwszy raz po śniegu!). W sumie zrobiłam 10 treningów!  

COŚ NOWEGO

W styczniu zdecydowałam się na floating. Kilka razy próbowałam medytacji w domu i zawsze czułam, że jest to jeden z fajniejszych sposobów na relaks i zdystansowanie się do tego, co nas otacza. Floating jest właśnie dość specyficzną formą medytacji, połączoną z głęboką relaksacją. 

Brzmi dziwnie? I takie jest! Podczas floatingu  wchodzisz do kabiny, którą wypełnia 30 cm wody, nasyconej solą EPSOM. Woda podgrzana jest do temperatury Twojej skóry. Kładziesz się na tej wodzie i zaczynasz… dryfować! Niczym w Morzu Martwym. W komorze panuje absolutna cisza, możesz również wyłączyć wszystkie światła (lub zostawić delikatne podświetlenie, jeśli stresuje Cię ciemność). Znajdujesz się w miejscu, gdzie nic nie słyszysz, nic nie widzisz, nic nie czujesz! Sesje trwają od godziny w górę i na samym początku odczuwa się pewien dyskomfort. Ja dopiero po 20 minutach skupiłam się na oddechu i całkowicie odpłynęłam. Po wyjściu z kabiny miałam wrażenie, jakby ktoś wyczyścił mi mózg czyścikiem, a ja czułam się błogo i spokojnie.

Komora floatingowa

KSIĄŻKI

Uwielbiam skandynawskie kryminały. Trylogię Millennium pochłonęłam jak szalona, Camilla Läckberg to od lat moja dobra kumpela, więc nadszedł czas na Jo Nesbø!

Sięgnęłam po pierwszą książkę z Harry’m Hole i przepadłam! Na razie muszę trochę ochłonąć i zdystansować do tego, co się w niej podziało – przeżywam te historie bohaterów jak swoje! Ale zaopatrzyłam się w całą serię, więc będzie czytane! 

  • Jo Nesbø  „Człowiek Nietoperz”

W styczniu zafascynowała mnie także książka Joanny Wryczy-Bekier „Magia słów. Jak pisać teksty które porwą tłumy”.

Pani Joanna wystawia sobie najlepszą laurkę – książkę czyta się gładko, wręcz sunie się po zdaniach! Ta pozycja będzie idealna dla tych, którzy chcą po prostu pisać – blogi, artykuły, teksty promocyjne. W „Magi słów” znajdziesz mnóstwo praktycznych porad, wskazówek, analizy znanych tesktów i stylów najwiekszych pisarzy.

  • Magia słów. Jak pisać teksty, które porwą tłumy.”

BLOGOWANIE

Nie wiem, czy zauważyłeś, ale od pewnego czasu podpisuję posty swoim imieniem, a nie moim i Tomka. Czuję się o wiele lepiej nie musząc zastanawiać się, czy to co piszę jest również tożsame z tym, co czuje i myśli Tomek. Pisanie postów i dzielenie się swoimi przemyśleniami jest dla mnie niezwykle intymną sprawą. Postanowiłam, że nie czas na bycie ostrożną i zdystansowaną. Czas na pokazanie siebie w tekstach, bez zasłaniania się formą bezosobową. Oczywiście wszystkie posty typowo praktyczne tworzę razem z Tomkiem, ale mam też potrzebę dzielenia się z Tobą tym co mi w duszy gra. A co!

W styczniu pojawiło się 6 postów – szczególnie cieszę się, że odważyłam się odejść od tematyki podróżniczej i pisać o tym co mnie cieszy, wzrusza, intryguje… I patrząc na Twoją reakcję, to była dobra decyzja! Dziękuję Ci za każdy komentarz, udostępnienie, wiadomość! 

Podsumowanie Roku 2018 – co to był za rok!

Zakochaj się w Singapurze!

Dziękuję, że urodziłam się w Polsce!

Pola Herbaciane w Cameron Highlands

Rozpieszczaj się! W pogoni za białym królikiem

Czy warto jechać do Malakki?

FILMY

Świadomie i dobrowolnie zrezygnowaliśmy z Tomkiem z Netflix’a i HBOGo, i odłączyliśmy odziedziczoną po poprzednich lokatorach satelitę telewizyjną. Ale zanim doszło do tych drastycznych zmian, to zdążyliśmy obejrzeć absolutnie prze-fantastyczną bajkę!

Coco to historia meksykańskiego chłopca Miguela, którego największym marzeniem jest zostać muzykiem. Niestety, w jego rodzinie muzyka jest absolutnie zakazana. Miguel jednak nie zamierza się poddać i robi wszystko, aby swoje marzenia zrealizować… Więcej Ci nie powiem, bo jeszcze wygadam za dużo (podobno jestem mistrzynią spoilerów…), ale ostatni raz tak beczałam na „W głowie się nie mieści„. Cała historia dzieje się podczas absolutnie magicznego Día de Muertos, czyli meksykańskiego Dnia Zmarłych, więc fani podróży również będą zachwyceni!

Dodam jeszcze, że bajka „Coco” otrzymała w 2018 roku dwa Oskary: w kategorii „Najlepszy długometrażowy film animowany” oraz Najlepsza piosenka „Remember Me”, wyk. Miguel (XVII) i Natalia Lafourcade.

I jak Milordzie?

Co myślisz o takiej serii postów? Ja już czekam na kolejny miesiąc, bo kolejne wyzwania przede mną, a luty jest bardzo krótki! Jeśli szukasz kompana do motywowania się nawzajem – zapraszam! Napisz w komentarzu, co dobrego wydarzyło się u Ciebie w styczniu! Czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy, ile nas na co dzień fajnych rzeczy spotyka 🙂

Justyna


4 Komentarze

Magdelena | palm tree view · 2019-02-11 o 07:09

od kiedy w zeszłym roku obejrzałam Coco, nie ma innej bajki, która grzałaby swoje miejsce w moim serduchu! Teraz, raz po raz, wracam do soundtracku i na nowo przeżywam emocje, które towarzyszyły mi podczas seansu.
jeśli lubicie podobny klimat, polecam również bajkę „The book of life” – do Coco jej daleko, ale coś czuję, że wam się spodoba 🙂

    Justyna · 2019-02-12 o 21:36

    Jak tylko zobaczyła trailer – oszalałam! 😀 Faktycznie, wydaje się, że baardzo się polubimy 😀

Laura Lesniakiewicz · 2019-02-16 o 13:41

Co dobrego przydarzyło się w styczniu? Pobiłam rekord czytania 🙂 Jak ty uwielbiam kryminały i nie mogąc się od nich oderwać jestem w stanie znieść syntezator który w chwili gdy nie mogę czytać, zrobi to za mnie. Cykl Mroza o komisarzu Forscie i kolejny cykl o Chyłce połknęłam w całości w 5 tygodni.
Sport… Endorfiny są mi znajome. Znów się muszę zmotywować. A wiesz jak ostatnio? Bieżnia i w uchu słuchawka z kolejną serią kryminałów… Odkrycie styczniowe które mnie rzeczywiście uradowało to aplikacja Librera Reader … 🙂 Pozdrawiam ciepło.

    Justyna · 2019-02-18 o 14:18

    Piękny początek roku! Też sobie postanowiłam, że w końcu przekonam się do audiobooków… Czasem ułatwiłoby mi to życie! 🙂 A Mroza wpisuję na listę – nie czytałam jeszcze absolutnie nic, a z tego co piszesz, wydają się być wciągające! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *