Kiedy w 1998 roku…

helikopter z załogą Sir Petera Jacksona wylądował przed domem Pana Aleksandra nic nie wskazywało na to, że to właśnie tam, na zielonych pagórkach, po których hasały beztrosko owieczki, powstanie – nie bójmy się użyć tych słów – symbol Nowej Zelandii!

Legenda głosi, że kiedy podekscytowana ekipa zapukała do drzwi rodziny farmerskiej czując, że znalazła wyciągnięty żywcem z tolkienowskich powieści Hobbiton, usłyszała “Proszę przylecieć później – męża nie ma w domu!”… Na szczęście – mąż w końcu się pojawił, a po długich i mozolnych pracach, w które zaangażowała się nawet nowozelandzka armia (!) pojawił się także niesamowity plan zdjęciowy Hobbiton Movie Set, który przenosi odwiedzających do błogiej, zielonej krainy Śródziemia.

Hobbiton należy to tzw. must have Nowej Zelandii. Odwiedzają go wszyscy – fani Władcy Pierścieni, którzy w sercu marzą o przygodach Bilbo Bagginsa i też tacy, którzy jedynie słyszeli o dziwnych małych stworkach z włochatymi stopami i śmiesznych mikro-chatkach ulokowanych w pagórkach. I choć coraz częściej słyszy się, że Hobbiton to kicz, komercha i niewarta swojej ceny drożyzna, to dla nas była to absolutnie fantastyczna przygoda!

Bo oto, po kilkunastu dniach włóczęgi po Nowej Zelandii nasze wysłużone sandały stanęły na hobbickiej ziemi, spełniając jedno z naszych podróżniczych marzeń! 🙂

Zapraszamy Cię dzisiaj na niezwykłą podróż do Śródziemia, wzbogaconą o filmowe smaczki, które skrzętnie notowaliśmy podczas wizyty.

I’m Going On An Adventure!

Owca owcy wilkiem

Na pierwszy rzut idą wspomniane wcześniej owce Pana Aleksandra. Mimo swych wdzięków, nie wpisały się w owczy kanon piękna Petera Jacksona…  Reżyser uznał, że o wiele lepiej w filmie będą prezentowały się owce rasy Suffolk o czarnych pyszczkach i nogach. Tak więc żadna z owiec Pana Aleksandra nie miała szans zabłysnąć na wielkim ekranie – zostały wygryzione przez angielskie koleżanki!

Jabłoń, która chciała być śliwą…

Jedną z naszych ulubionych historii jest historia o jabłoni, która stała się… śliwą! Tolkien w swoich książkach opisuje sady śliw, uginające się od soczystych owoców. Podczas prac nad planem zdjęciowym stwierdzono, że śliwy są zdecydowanie zbyt duże i mogą zaburzyć całą perspektywę i na ich miejsce posadzono jabłonie i grusze. Oczywiście tuż przed zdjęciami ekipa usunęła wszystkie liście oraz owoce, zastępując je tymi właściwymi dla śliw. Aby było jeszcze śmieszniej dodamy, że ostatecznie sceny ukazujące śliwo – jabłonie nie pojawiły się w kinowej wersji filmu…

Listki prosto z Tajwanu

Nad Bag Endem (domem Bilba i Froda Bagginsów) rośnie rozłożyste drzewo, które również przysporzyło sporo pracy całej ekipie tworzącej Hobbiton. Przede wszystkim słowo „rośnie” jest jedynie metaforą, ponieważ całe drzewo jest sztuczne. Stworzone zostało z włókna szklanego oraz jedwabiu sprowadzanego z…Tajwanu. Dodatkowo liście były ręcznie przemalowywane, gdyż reżyserowi nie odpowiadał ich odcień zieleni!

Profesjonalny wydeptywacz ścieżek

W filmie pomiędzy sznurem suszącego się prania a domem Hobbita wyraźnie widać wytartą ścieżkę. Nie ma w tym nic zadziwiającego… Musisz jednak wiedzieć, że do jej wydeptania zatrudniono specjalnie osobę, która przez kilka tygodni spacerowała tą trasą, aby wydeptany ślad wyglądał jak najbardziej autentycznie!

Magia perspektywy

W Hobbitonie użyto małego triku, który sprawiał, że Gandalf wyglądał jak prawdziwy wielkolud w krainie Hobbitów. Otóż wszystkie jamy, w których kręcone były sceny z hobbitami były dużo większe od tych, na tle których występował Gandalf.

To tylko atrapa!

Najsmutniejsza ciekawostka to taka, że chatki w Hobbitonie (a jest ich aż 39) to tylko fasady! Wszystkie sceny z wewnątrz kręcone były w studio filmowym w Wellington. I choć sama dekoracja ogródków i fasad robi ogromne wrażenie i powala precyzją, to pozostaje lekki niedosyt. Na pocieszenie -każda wycieczka w Hobbiton Movie Set kończy się wizytą w karczmie Pod Zielonym Smokiem, gdzie można spróbować bezalkoholowego imbirowego piwa!

Karczma Pod Zielonym Smokiem

Jak się bawić, to na całego!

Jak już jesteśmy przy piwie… Peter Jackson postanowił, że aby nadać scenie urodzinowej Bilba autentyczności, zaserwuje aktorom prawdziwy alkoholowy trunek i pozwoli im pić do woli… Dla bezpieczeństwa (i podobno bez wiedzy samych zainteresowanych) zaserwował im… jednoprocentowe napoje.

Kunszt aktorski

Na pewno kojarzysz scenę, kiedy Gandalf (i wcielający się w jego postać Ian McKellen) wchodząc do domu Bilba, uderza głową o futrynę? Ta scena była zupełnie nieplanowana – Ian postanowił kontynuować swój dialog, a Peter Jackson uznał, że zrobił to na tyle profesjonalnie, że scena na stałe zagościła w filmie.

Informacje praktyczne

  • Za standardowy bilet do Hobbitonu płaciliśmy 79 NZD (około 205 pln). Od tego czasu (niecałe 10 msc) bilety podrożały do 85 NZD za osobę. Bilety można zarezerwować przez stronę: https://www.hobbitontours.com/en/our-tours/hobbiton-movie-set-tour/  
  • Początek naszego zwiedzania zaczynał się w Centrum „Shire’s Rest”. Samochód zostawiliśmy na parkingu tuż obok centrum (parking bezpłatny). Jest możliwość wykupienia wycieczki także z innych miejsc jak np. Rotorua, natomiast wówczas rośnie cena ze względu na dodatkowy koszt transportu (119 NZD). 
  • Polecamy wybrać na zwiedzanie jak najwcześniejszą porę (wycieczki ruszają od godz. 9:00 co około 15 minut), ponieważ wtedy unikniemy fotografowania tłumów turystów, którzy rozpoczęli zwiedzanie przed nami

A jeśli czujesz niedosyt…

To zapraszamy Cię na nasz kanał na YouTube, gdzie możesz dołączyć do naszej co tam podróżniczej ekipy! 🙂

Jeśli…

… spodobał Ci się ten post, udostępnij go swoim znajomym – będzie nam bardzo miło!

No i oczywiście zostaw po sobie ślad – nic nas tak nie motywuje do dalszej pracy jak Twoja opinia!

Zajrzyj również

Nowa Zelandia na własną rękę – budżet i gotowy plan podróży (do pobrania!)

Najpiękniejsze miejsca w Nowej Zelandii

Jak podróżować po Nowej Zelandii?

Pozdrawiamy!

Justyna i Tomek


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *