Cześć!

Mamy dla Ciebie dzisiaj pierwszy z trzech planowanych postów, dotyczących podsumowania finansowego naszego pobytu na tajskich wyspach: (Nie) budżetowe 10 dni na Ko Lancie

Kryzys i ucieczka na…

Po szybkiej i spektakularnej ucieczce z Laosu (przeczytasz o tym o tu: Historia o tym, jak oskubali nas w Laosie), tajskie wyspy okazały się miodem na nasze strute serca (chciałoby się powiedzieć żołądki). Nie, Laos nie był taki zły. To my już mieliśmy po dziurki w nosie pól ryżowych, gór, małych wiosek i ogólnie wszystkiego, co nie jest związane z plażą, morzem i beztroskim leniuchowaniem. 😜
Tak więc, zaledwie 10 dni od rozstania się z Tajlandią (opis naszej miesięcznej przygody znajdziesz w poście: Ile kosztuje miesiąc podróżowania po Tajlandii Północnej), ponownie przekroczyliśmy jej granice! I ponownie wykorzystaliśmy nasz 30 dniowy, bezwizowy pobyt co do minuty. 😊

Przez miesiąc udało nam się zwiedzić 3 zupełnie różne od siebie wyspy: Ko Lantę, Ko Tao i Ko Tarutao. Dzisiaj opowiemy Ci o tym, jak poszaleliśmy na Ko Lancie!

Będąc 10 dni na Ko Lancie, nie liczyliśmy budżetu, nie szukaliśmy taniego jedzenia na markecie, nie odmawialiśmy sobie masaży na plaży przy zachodzącym słońcu i szumie fal, a w dodatku przez większość czasu nie wyściubiliśmy nosa poza naszą plażę. Po prostu, przyrośliśmy do leżaków z drinkiem z palemką w ręce!
I czuliśmy się z tym bezwstydnie fantastycznie! Jednak z racji tego, że nasze dotychczasowe podróżowanie można było śmiało określić, jako niskobudżetowe, musimy się trochę wytłumaczyć.

Przede wszystkim, Ko Lantę odwiedziliśmy w grudniu, podczas Świąt Bożego Narodzenia. Rezerwacja jakiegokolwiek noclegu w tym czasie wiąże się z wyższą o 30% ceną niż poza tym gorącym okresem. Koszty noclegów i jedzenia na wyspach również są trochę wyższe niż na lądzie, a w barach przy plaży już w ogóle.
Tak więc stwierdziliśmy, że dajemy sobie 10 dni totalnego relaksu i bez najmniejszych skrupułów zwiększyliśmy nasz budżet dzienny o ponad 50%, czyli do 80 USD dziennie na naszą dwójkę (!).

Jak ostatecznie wyglądał nasz budżet i czy udało nam się go utrzymać?

Ko Lanta – nierajska wyspa, która potrafi oczarować

Ko Lanta, a właściwie Ko Lanta Yai jest wyspą położoną na zachodnim wybrzeżu Tajlandii. I od razu powiemy Ci, że nie jest to jedna z tych rajskich wysepek, które można oglądać na pocztówkach. Czy jest przez to gorsza? Absolutnie nie! Ko Lanta jest wyspą bardzo turystyczną, a przez po prostu wygodną. Znajdziesz tu liczne sklepy, targi, restauracje, bankomaty, szpital, różnorodną bazę noclegową. Nam od samego początku kojarzyła się z takim miejscem, gdzie śmiało można przyjechać z całą rodziną, z dziećmi i bez większego wysiłku odpocząć i zrelaksować się na plaży.

Na wyspie znajduje się 9 plaż. Najpopularniejsza to Haad Khlong Khong, gdzie głównie bytują backpakersi.😄 My jednak zdecydowaliśmy się na jedną ze spokojniejszych i mniej popularnych plaż bardziej na południu wyspy – Haad Khlong Nin.
Mimo szczytu sezonu na plaży była dosłownie garstka ludzi!

Jak dojechać?

Na Ko Lantę jechaliśmy busem z Krabi. Zarezerwowaliśmy przejazd w naszym hostelu za 300 batów od osoby. Można ewentualnie wybrać opcję przepłynięcia łódką całej trasy, natomiast słyszeliśmy opinie, że zajmuje to dużo więcej czasu niż przejazd drogą lądową. Dodatkowo kierowca busa pytał każdego z pasażerów o miejsce, w którym się zatrzymuje na noc i podwoził pod same drzwi.
Sama trasa upłynęła nam bardzo przyjemnie i po kilku godzinach znaleźliśmy się na naszej wymarzonej plaży!

Nocleg

Zdecydowaliśmy się na wynajęcie domku tuż przy plaży. Pierwszą noc zarezerwowaliśmy jeszcze z Krabi, a po przetestowaniu przedłużyliśmy nasz pobyt o kolejne dni. Jest to najlepsza opcja – nie trzeba się stresować i szukać noclegu na szybko, a kolejnego dnia na spokojne można rozejrzeć się po okolicy i ewentualnie zarezerwować inne miejsce.

My od pierwszych chwil zakochaliśmy się w naszym domku – wstawaliśmy i zasypialiśmy wraz z szumem morza, a do plaży mieliśmy zaledwie kilka metrów.
Nasz domek kosztował nas 750 batów. Na ostatnie trzy noce musieliśmy przenieść się do innego lokum (w tym samym hotelu, ale trochę dalej od plaży), które z kolei kosztowało nas 600 batów.

Średnio dziennie wydawaliśmy na nocleg: 20,5 USD

Jedzenie

Wstyd się przyznać, ale włączył nam się taki leń, że nie chciało nam się szukać taniego jedzenia na markecie. Jadaliśmy głównie w naszej hotelowej restauracji przy plaży, gdzie jedzenie było przepyszne! A kolacja przy zachodzie słońca, przy akompaniamencie morza… No sam rozumiesz! 😁

Ko Lanta jest również wyspą muzułmańską, więc ceny alkoholu są dużo wyższe niż w pozostałych miejscach w Tajlandii. Cena jednego piwa często dorównuje cenie jednemu porządnemu posiłkowi!

Przykładowe dania i ceny:

  • Zupa z kurczakiem i mleczkiem kokosowym z ryżem: 120 batów
  • Piwo z baru przy plaży: 120 batów
  • Grillowana ryba: 350 batów
  • Koktajl owocowy 80 batów
  • Kawa : 60 batów
  • Owoce w budce na ulicy (cały, dość spory arbuz i dwa mango): 140 batów
  • Woda 1,5l: 20 batów

Średnio dziennie na jedzenie wydawaliśmy dziennie: 31,6 USD

Transport po wyspie

Ko Lantę można zwiedzić na kilka sposobów: wynajmując kierowcę z tuktukiem, taksówkę lub skuter. My zdecydowaliśmy się na skuter (jak już znudziło nam się nicnierobienie).

Przykładowe ceny wypożyczenia skutera to między 200 a 300 batów za dzień (droższe są te z automatyczną skrzynią biegów).
1 litr paliwa kosztuje około 30 batów.

Atrakcje dodatkowe

4 islands trip, czyli snorkelling po okolicznych wyspach!

Podczas naszego pobytu zdecydowaliśmy się na wykupienie zorganizowanej całodniowej wycieczki snorkellingowej. Odwiedziliśmy takie wyspy jak Ko Chuek, Ko Muk, Ko Ngai wraz ze zwiedzaniem Szmaragdowej Jaskini (cudo!) oraz Ko Maa.

Za całość, wraz z lunchem, zapłaciliśmy 1400 batów za dwie osoby.

Park Narodowy – Mu Ko Lanta Natonal Park

Ostatnią z naszych szalonych aktywności na wyspie były odwiedziny w Parku Narodowym. Park jest niewielkich rozmiarów, ale można spokojnie spędzić tam cały dzień. Jedną z atrakcji jest stara latarnia morska zbudowana na klifie. Widok stamtąd naprawdę zachwyca! W parku znajduje się również biała, rajska (a jednak jest!) plaża, która jednocześnie jest polem bitwy – małpy kontra ludzie. Już przy wejściu do parku zostaliśmy poinformowani, że małpy można jak najbardziej zdzielić jakimś kijaszkiem, gdy będą zbyt bezczelne.
Na zakończenie warto wybrać się na godzinny spacer po ścieżce wytyczonej pośród lasu tropikalnego. Po raz kolejny nie mogliśmy się nadziwić, jak głośno jest w takim miejscu! Istny plac budowy!

Bilet wstępu na teren parku: 200 batów za osobę, 20 batów za skuter.

Masaże

Masaż olejkiem tuż przy plaży był naszym must have!

Za godzinną przyjemność zapłaciliśmy 350 batów od osoby.

Dla kogo Ko Lanta?

Dla nas Ko Lanta już na zawsze będzie symbolem spokoju i relaksu. Jest to wyspa wręcz stworzona dla osób szukających odpoczynku, z daleka od głośnych barów. Myślimy, że gdybyśmy mieli dzieci to właśnie tam wybralibyśmy się na nasze pierwsze tajskie wakacje.

To ile w końcu wydaliśmy?

Podczas tych 10 dni spędzonych na Ko Lancie wydaliśmy dziennie średnio 68,5 USD na dzień za naszą dwójkę.

Szczerze, to byliśmy trochę zdziwieni, bo wydawało nam się, że żyjemy jak milionerzy i z pewnością dwukrotnie przekroczymy nasz początkowy budżet 80 USD. Na szczęście tak się nie stało.

Czy niecałe 70 USD dziennie to dużo? Tak i nie. Tak, jeśli weźmiemy po uwagę, że dotychczas nasz dzienny budżet wynosił około 45 USD. Nie, jeśli uwzględnimy, że grudzień to najgorętszy, a tym samym najdroższy okres w roku, a my naprawdę totalnie się nie ograniczaliśmy! A o tym, czy takie Święta przypadły nam do gustu możecie przeczytać w tym poście: Jak Święta to tylko pod palmami. 

Mamy nadzieje, że post będzie przydatny i dla tych, którzy szukają budżetowych inspiracji i dla tych, którzy wręcz przeciwnie – chcą zażyć trochę luksusu. 😊

Odwiedź z nami Ko Lantę na YouTube!

Pozostałe posty z Tajlandii Południowej

Koh Tarutao na własną rękę – budżet i informacje praktyczne

Ko Tao – budżet i informacje praktyczne

Ile kosztuje kurs nurka na Ko Tao? Informacje praktyczne

Jak Święta to tylko pod palmami!

Pozdrawiamy!

Justyna i Tomek


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *