Cześć!

Tu Justyna. 😊 Jeśli szukasz suchych faktów i konkretów – zjedź na sam dół tego postu, do sekcji: Ile kosztuje kurs nurka na Ko Tao? Informacje praktyczne.

Dzisiaj będzie trochę o przełamywaniu własnych lęków, trochę o ambicji, trochę o zazdrości. A przy okazji może zahaczę o moje pierwsze nurkowanie.

Ko Tao – nurkowanie dla każdego i nie dla mnie

Będąc na Ko Tao – mekce dla fanów nurkowania, nie marzyłam o nurkowaniu. Szczytem moich możliwości był snorkelling i bardzo dobrze się z tym czułam.

Bezsensownie nie będę się przecież wysilać, jak mi tu tak dobrze i ciepło. Tomek chce robić kurs nurka, niech robi. Przybiję mu piątkę, będę mu kibicować i puszyć się jak paw wymawiając słowa: „Mój mąż nurek”.

Sytuacja zaczęła się jednak komplikować, bo Tomek każdego dnia wracał z kursu coraz bardziej szczęśliwy i podekscytowany podwodnym światem. Od słowa do słowa zaczął pobąkiwać, że może jednak, że jest takie próbne nurkowanie, że nie ma się czego bać, że ta szkoła jest bardzo fajna. Potem, jak na złość, zaprzyjaźnił się z tymi wszystkimi kursantami, którzy okazali się jednymi z fajniejszych ludzi, jakich mieliśmy okazje poznać i coś we mnie pękło! Też chciałam być kogoś „buddym”, też chciałam być w zespole i dzielić się wrażeniami, a przede wszystkim zaczynanie nowego roku hasłem: nie zrobię, bo się boję, to już w ogóle jakaś porażka!

No i zapisałam się na wstępny, jednodniowy kurs nurkowania tzw. Discover Scuba Diving, podczas którego miałam poznać podstawy teoretyczne i zejść pod wodę na głębokość 6 metrów (+ kolejne nurkowanie na 12 metrów, jeśli będę chciała).

Przy zapisach chojrakowałam, śmieszkowałam, napinałam bicepsy.
W nocy przed kursem oka nie zmrużyłam.
Rano, przed wyjściem z domu, błagałam Tomka, żeby poszedł do szkoły i powiedział, że jestem chora i bardzo mi przykro, ale muszę zrezygnować. Oczywiście nic takiego się nie stało, a ja na miękkich nogach dotoczyłam się do tej przeklętej szkoły nurkowej, gdzie rozpoczęłam pierwszą część mojego kursu – teorię.

Skok do głębokiej wody

Lekcja podstaw nurkowania trwała niecałe 2 godziny! Mój instruktor Sam – młodszy ode mnie o kilka lat – zdawał się nie przejmować, że jestem kompletnie zielona. Mówił szybko (ale zrozumiale i konkretnie, trzeba przyznać!), pokazywał jakieś plansze i raz dwa oznajmił, że po przerwie spotykamy się na łódce i płyniemy nurkować. Hola, hola! Jak to już, przecież ja potrzebuję minimum całego dnia nauki, treningu w basenie, jakiegoś testu sprawdzającego czy coś w tym stylu. Wróciłam do domu i po raz kolejny oznajmiłam Tomkowi, że rezygnuję.

Ale nie zrezygnowałam, bo przecież miał płynąć ze mną Tomasz.

Tomasz, który mimo że miał już ukończony certyfikat i mógł pójść nurkować na głębokość 18 metrów wydał kasę, żeby nurkować ze mną na głębokości 6 metrów. Podejrzewam, że dla niego to jak nurkowanie w basenie czyli udajemy, że nurkujemy i jest fajnie. Tomek był ze mną cały czas, pomagał mi ze sprzętem i uspokajał, jak zauważał przerażenie w moich oczach. I nie robił tego dlatego, że nie miałam opieki. Był tam dlatego, że chciał dzielić ten moment ze mną. Chciał widzieć jak pokonuję swoje lęki i walczę o marzenia (i pewnie w przyszłości trochę się ze mnie pośmiać, bo naprawdę było z czego…).

Na łódce, przed samym zejściem pod wodę zaliczyłam parę wtop.

Trzy osoby musiały mi pomóc, gdy wstawałam już z butlą na plecach! TRZY OSOBY. I nie dlatego, że sprzęt jest tak niebotycznie ciężki, ale po prostu nie potrafiłam wysunąć butli z zagłębienia, w którym była umieszczona…
Stojąc tak, w pełnym rynsztunku, pomaszerowałam za moim instruktorem do krawędzi łodzi. Sam wskoczył do wody, a ja stanęłam jak wryta… Nie mogłam się ruszyć! Stałam i stałam przy tej burcie, kiwając przecząco głową. A za mną kolejka do skoku rosła. W mojej głowie oczywiście stałam tak tysiąc lat, aż wszyscy zaczęli się irytować. W rzeczywistości – Tomek nawet nie zauważył, że miałam jakieś chwilowe zaćmienie.

Mój instruktor przeszedł pod wodą jakąś niesamowitą metamorfozę. Wiecie dlaczego stewardessy przed startem mówią wszystkie instrukcje tak monotonnie, niewyraźnie i sennie? Emocje w takich sytuacjach nie są po prostu pożądane. Emocje sprzyjają panice, a panika nie wróży nic dobrego. Mój instruktor podczas szkolenia teoretycznego kierował się dokładnie tą samą zasadą. Informacji udzielał szybko, mówił niedbale (choć nie pomijał żadnej istotnej informacji). To wszystko sprawiło, że nie miałam odwagi się bać. Skoro wszyscy na łódce radośnie śpiewają i czekają aż zejdą pod wodę, to przecież nie powinno to być takie straszne?
Pod wodą, Sam zachowywał się idealnie – czuwał nade mną przez cały czas i wiedziałam, że ma nad wszystkim 100% kontrolę.

Podczas pierwszego nurkowania spędziłam pod wodą 45 minut. 45 fantastycznych minut. I wiecie co? Zdecydowałam się na kolejne nurkowanie. Nadal się bałam, ale pojawiło się też inne uczucie – ekscytacja! Kolejne 45 minut, tym razem na głębokości 12 metrów, z Tomkiem u boku, było czymś przepięknym! Nie byłam już taka spięta, nie myślałam non stop o wynurzeniu i w końcu poczułam wodę, poczułam ten podwodny niesamowity świat!

Teraz na wspomnienie tego dnia uśmiecham się sama do siebie. I przybijam sobie mentalną piątkę! Może dla Ciebie nurkowanie nie jest wielkim wyczynem. Dla mnie to był ogromny krok i lepszego rozpoczęcia roku nie mogłam sobie wymarzyć.

Życie bez ciągłego przełamywania swoich (często absurdalnych) lęków jest bardzo wygodne. Ale dopiero w sytuacji, kiedy robisz coś, co Twój umysł dotychczas uważał za niemożliwe zaczynasz czuć, że zyskujesz jakąś super moc.

Co teraz mam w głowie? „Hej dziewczyno, dałaś radę tam to i dasz radę… (i tu wymieniam wszystkie rzeczy, których się boję, unikam, przed którymi uciekam, lub z wygody odkładam na później)!

I niech zabrzmi to banalnie, ale naprawdę mam jedno życie i nie zamierzam się go bać!
Może nawet jak wrócę do domu, to pogodzę się z prawem jazdy (po 7 latach głębokiego snu) i zacznę szusować po Krakowie? Phi…co to dla mnie!

A teraz tak jak obiecałam – konkrety!

Pierwsze wspólne nurkowanie!

Ile kosztuje kurs nurka na Ko Tao – informacje praktyczne

Szkoła nurka na Ko Tao
Ko Tao jest nazywana mekką nurków nie bez powodu. Ilość ośrodków oferujących certyfikację jest naprawdę bardzo duża. My korzystaliśmy ze szkoły Scuba Junction Diving.

Scuba Junction Diving oferują kurs w trochę wyższej cenie niż pozostałe szkoły, ale mamy pewność, że szkolenie odbywa się w kameralnych czteroosobowych grupach. Kadra świetnie mówi w języku angielskim, sprzęt jest nowy, a podczas nurkowania instruktorów cechuje bardzo duża dbałość o przyrodę –  nurkowie uważają na każdego z kursantów, aby przez nieuwagę nie zniszczył podwodnego świata.

Cena kursu Open Water Certificate (pierwszy stopień uprawniający do nurkowania na głębokości 18 metrów) to 10 000 batów (1000 złotych).
Każde samodzielne nurkowanie (już po zdobyciu certyfikatu) to koszt 750 batów (75 złotych).

Przebieg kursu Open Water Certificate
Kurs Open Water Certyficate trwa 3,5 dnia.

Dzień 1 rozpoczyna sie o godz. 16:00. Przez około 4 godziny kursanci wysłuchują wykładów i oglądają filmy, przygotowane przez PADI – międzynarodową organizację zrzeszającą nurków. Wszystkie szkoły nurkowania są objęte patronatem PADI. Dzięki temu certyfikat zrobiony np. w Tajlandii jest uznawany na całym świecie. Kursanci otrzymują również podręcznik, w którym opisane są wszystkie najistotniejsze informacje dotyczące nurkowania, sprzętu czy ewentualnego zagrożenia.

Dzień 2 rozpoczyna się o 8:00 i trwa do 19:00. Pierwsza połowa dnia dedykowana jest teorii związanej ze sprzętem nurkowym i rozwiązywaniu testów wiedzy. Po południu kursanci rozpoczynają praktykę na basenie (lub w morzu, w zależności od pogody).

Dzień 3 ponownie rozpoczyna się wcześnie rano i trwa do wieczora. W tym dniu kursanci wykonują testy i zdają teoretyczny egzamin końcowy. W drugiej połowie dnia wypływają na morze, gdzie dwukrotnie nurkują. Muszą również zaliczyć egzamin praktyczny.

Dzień 4 to sam relaks – kursanci nurkują dwukrotnie już tylko dla przyjemności czyli tzw. fun diving.

Po ukończeniu kursu, uczestnikom wysyłane są karty (Tomek otrzymał swoją po kilku tygodniach). Oprócz tego zostają zarejestrowani w bazie nurków.

Certyfikat Open Water Experience – co nam daje?
Certyfikat ten upoważnia do samodzielnego nurkowania na głębokość 18 metrów. UWAGA! Samodzielny nie oznacza samotny! Nurkowanie jest – wbrew pozorom – sportem zespołowym. Nurek pod wodą zawsze powinien mieć kompana tzw. buddy’iego, który w sytuacji zagrożenia będzie jedynym ratunkiem (np. gdy skończy się tlen w butli). Aby ułatwić podwodną komunikację został opracowany specjalny system znaków, za pomocą którego nurkowie mogą przekazywać sobie informacje.

Będąc posiadaczem certyfikatu nie trzeba już korzystać z usług instruktora. Nurkowie powinni zejść pod wodę minimum raz na 6 miesięcy (co jest odnotowywane w specjalnej książeczce, którą trzeba mieć przy sobie). Jeśli nurek ma dłuższą przerwę, to musi zrobić jednodniowy kurs przypominający.

Zakwaterowanie
Szkoła Scuba Junction Diving oferuje także pokoje w swoich hotelach. Kursanci (Open Water Certificate) mają 25% zniżki.

Za pokój dwuosobowy z wiatrakiem, łazienką, balkonem i w dodatku rzut beretem od plaży zapłaciliśmy 400 batów (40 złotych).

Dla osób decydujących się na jednodniowy kurs Discover Scuba Diving (ten, który wybrała Justyna) koszt wynajmu to 450 batów (45 złotych).

Standardowy koszt pokoju, bez zniżki to 600 batów (60 złotych).

Jest możliwość również skorzystania z dormitorium.

Coś dla niezdecydowanych – kurs Discover Scuba Diving 
Kurs ten jest dla tych, którzy chcą sprawdzić czy nurkowanie jest dla nich. Trwa tylko jeden dzień i składa się z części teoretycznej (2 godziny) oraz nurkowania na głębokości 6 metrów. Po ukończeniu kursu nie są przyznawane certyfikaty. Kursanci nie mogą również samodzielnie schodzić pod wodę. Jest to taka jakby lekcja próbna nurkowania.

Kursanci są pod opieką instruktora przez cały czas – instruktor przygotowuje sprzęt, dba o ilość tlenu w butli itp.

Na jednego instruktora przypada maksymalnie 2 kursantów (Justyna była sama ze swoim instruktorem, bo akurat nie było dla niej pary).

Po pierwszym nurkowaniu, można zdecydować się na drugie, tym razem na głębokość 12 metrów.

Koszt kursu Discover Scuba Diving to 3500 batów (350 złotych).
Koszt drugiego nurkowania na 12 metrów to 1000 batów (100 złotych).

Filmy z naszej nurkowej przygody

Wpisy, które mogą Cię zainteresować!

Ko Tao – budżet i informacje praktyczne

To chyba już wszystko. W razie pytań – pisz!😊

Pozdrawiamy,

J&T


4 Komentarze

Miłka · 2018-11-27 o 13:40

A jak tam jest z ubezpieczeniem? Czy mieliście własne ubezpieczneie które się nadaje na nurkowanie czy tak jak w europie, od razu te firmy od nurkowanie miały takie ubezpieczenie? Jedyny tekst który znalazłam to https://www.fuko.pl/ubezpieczenia/zagranica/tajlandia/nurkowanie-wspinanie.html ale pytnie czy sama muszę te ubezpieczenie kupować?

    Justyna · 2018-11-28 o 22:56

    Hej 🙂 My przed podróżą wykupiliśmy ubezpieczenie, które obejmowało także nurkowanie. Kiedy Tomek robił kurs został zapytany, czy ma wykupione ubezpieczenie i musiał podać numer polisy. Jeśli by tego ubezpieczenia nie miał, to mógł dokupić je bezpośrednio w centrum nurkowym. Tak samo w sytuacji próbnego nurkowania z instruktorem – też musiałam podać nr polisy i podpisać dokument, że jestem ubezpieczona. Na Ko Tao pilnowali tego bardzo. Jeśli chodzi o późniejsze nurkowanie w innych miejscach np. na Galapagos czy w Indonezji to też za każdym Tomek podawał nr polisy.

Michał · 2019-04-06 o 12:31

Super sprawa. Spróbowałem nurkowania wspinając się na Ton-Sai, w szkole nurkowej z Krabi i zakochałem się też w tym sporcie 🙂

    Justyna · 2019-05-20 o 09:35

    Tomek nie wyobraża sobie teraz jakiegokolwiek naszego wyjazdu bez nurkowania 😀 ja nadal jestem bardziej oporna 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *