24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, prawie 8 miesięcy.
Dokładnie tyle czasu spędziliśmy podróżując tylko we dwoje, zdani tylko na siebie, polegając tylko na sobie i bardzo często spędzając czas tylko we dwójkę. Można oszaleć, co? 😉
Sami śmiejemy się, że dobrze, że ślub wzięliśmy przed naszą podróżą dookoła świata, bo nie wiadomo jak by to się wszystko skończyło! A tak zupełnie szczerze, to pytanie o to, jak w ogóle przetrwaliśmy tak długi okres sami tylko ze sobą pojawia się bardzo często.
Mimo że jesteśmy parą już od 10 lat, to trochę czuliśmy, że ta podróż może dużo zmienić w naszej relacji. Baliśmy się czy ją przetrwamy, czy wrócimy wzmocnieni jako para, czy rozczarowani sobą nawzajem. Czy będziemy sobie spijać z dzióbków słodkie słówka czy wyrywać włosy z głowy… Na szczęście obyło się bez dramatów i – jak na stare dobre małżeństwo przystało – wypracowaliśmy sobie kilka żelaznych zasad naszej “związkowej współpracy”, których zbawienne działanie odczuliśmy przede wszystkim w podróży. Bo podróż, zwłaszcza taka długa, weryfikuje wszystko i obnaża każdą cechę!
Jak więc podróżować we dwoje i nie zwariować?
Przegadujemy ze sobą wszystko
To chyba jedna z naszych podstawowych zasad, którą wypracowaliśmy w naszej relacji, a która niesamowicie przydała się już w trasie. My po prostu wszystko ze sobą przegadujemy. Nasze oczekiwania względem siebie, życia, pracy, podróży, związku. Przekonanie, że ta druga strona powinna się czegoś tam domyślić już dawno wyplewiliśmy. Bo okrutna prawda jest taka, że druga strona często się po prostu nie domyśla, ale nie wynika to z jej czy jego złej woli. Po prostu jeszcze nie wymyślono urządzenia do czytania w ludzkich głowach. Jadąc w podróż wiedzieliśmy, że bez szczerości i jasnego komunikowania własnych potrzeb ani rusz. W podróży nie ma miejsca na fochy, ciche dni i podchody. Raz, że raczej ciężko nie odzywać się do jedynej osoby, z którą podróżujesz, a dwa – świat jest zbyt piękny, żeby obserwować go z muchami w nosie! 🙂 Z takich fajnych zasad – to już bardzo dawno obiecaliśmy sobie, że nie kładziemy się spać, będąc na siebie pogniewani. No i pozwala nam to na przegadanie problemu od razu, pamiętając jeszcze o co tak naprawdę nam chodziło. 😉
Jesteśmy dla siebie partnerami
Kiedyś znajoma żaliła mi się, że jej mąż nie lubi planować ich wypadów z wyprzedzeniem – preferuje spontaniczne wycieczki w nieznane, bez jakiegokolwiek planu. Z kolei ona uwielbiała mieć wszystko z góry zarezerwowane i obmyślone. Każdy wyjazd kończył się kłótnią, bo on nie planuje, a ona by chciała mieć zaplanowane. Zapytałam ją wtedy – to dlaczego ty nie planujesz sama tych wyjazdów?
Wiesz jak to jest. Mamy oczekiwania wobec drugiej osoby i wyobrażenie, jaką rolę i obowiązki powinna przejąć w związku. Warto jednak wyjść poza ten schemat i skupić się na tym w czym jesteśmy dobrzy. My, planując naszą podróż, rozdzieliliśmy zadanie wg tego, w czym każde z nas jest najlepsze i co sprawia nam przyjemność. Tak np. ja uwielbiam planować – więc zaplanowałam całą podróż dookoła świata (oczywiście konsultując z Tomkiem pomysły i uwzględniając Jego marzenia). Ogarnęłam kwestie szczepień, pieniędzy, krajów, spraw wizowych, rzeczy potrzebnych do spakowania… A Tomek? Tomek fantastycznie sprawdza się już na miejscu jako „ogarniacz wszystkiego dookoła”: map, ewentualnego środka transportu, negocjuje i sprawuje pieczę nad każdym kolejnym dniem podróży. Dzięki temu nikt nie czuł się zmuszony do robienia rzeczy, których nie lubi. Warto wyjść z założenia, że za podróż odpowiadamy w równym stopniu obydwoje – w końcu jest to spełnienie naszego wspólnego marzenia.
Idziemy na kompromisy
To chyba jedna z trudniejszych zasad do wdrożenia. Ilość decyzji do podjęcia podczas podróży wzrasta gwałtownie! Praktycznie codziennie musieliśmy o czymś wspólnie zadecydować. I choć czasem mieliśmy ochotę się pozabijać, to koniec końców znajdywaliśmy rozwiązanie korzystne dla obu stron lub np. jednego dnia decydował o czymś Tomek, drugiego ja. Warto też być świadomym na czym szczególnie zależy naszej drugiej połówce i wtedy po prostu się na to zgodzić. Nic się nam nie stanie, jeśli obejrzymy jeszcze jedną świątynię, a takim gestem możemy sprawić ogromną przyjemność tej drugiej osobie. Ja np. do tej pory pamiętam, że Tomek bez marudzenia zawiózł mnie skuterkiem na pola dzikich słoneczników podczas naszej trasy po pętli Mae Hong Son. Jak pewnie się domyślasz, podziwianie słoneczników nie było na liście Jego marzeń. 😉
Posty z naszej trasy po Mae Hong Son znajdziesz o tu:
Pętla Mae Hong Son – trasa krok po kroku
Pętla Mae Hong Son na skuterze – wszystko co musisz wiedzieć!
Ile kosztuje miesiąc podróżowania po Tajlandii Północnej?
Staramy się nie obwiniać siebie nawzajem
On zaspał i spóźniliśmy się na pociąg, jej wyciągnęli laptopa z plecaka, bo niedostatecznie go pilnowała, innym razem on miał zarezerwować nocleg i pomylił daty albo rozchorował się, bo najadł się tego obrzydliwego mięsa (mimo że ostrzegałaś!) i teraz nici z wycieczki… Bardzo łatwo w takich sytuacjach po prostu wybuchnąć i nawtykać partnerowi ile wlezie. Tylko czy jest jakikolwiek sens? Podejrzewam, że gdybyś Ty był tą osobą, która zawiniła, dużo większego moralniaka miałbyś po zdaniu „Nic się nie martw, zdarza się każdemu!” niż po litanii żalów. Prawdą też jest, że często po prostu nie mamy wpływu na przykre sytuacje, które nas spotykają i wtedy najbardziej potrzebujemy wsparcia drugiej osoby, a nie dolewania oliwy do ognia. I choć czasem musimy bardzo mocno ugryźć się w język, to staramy się, żeby takich wyrzutów było jak najmniej. W końcu gramy w jednej drużynie! 🙂
Odpuszczamy sobie nawzajem i w życiu
Chcesz zobaczyć wszystko, zwiedzić każdą świątynię, spróbować każdego dania, pójść na tą najpiękniejszą plażę. Z niczego nie chcesz zrezygnować – w końcu jesteś w podróży i chcesz ten czas na maksa wykorzystać!
Początkowo było to nasze przekleństwo. Chcieliśmy doświadczyć wszystkiego, nie wyobrażaliśmy sobie zrezygnować z nawet najmniejszej atrakcji opisywanej jako „must have”! No i pojawiała się frustracja, stres i złość na siebie nawzajem – bo ktoś się guzdra, ktoś jeszcze siedzi w toalecie, albo jest niespakowany, a przecież grafik jest napięty do granic możliwości. Na szczęście w porę powiedzieliśmy sobie dość. Wrzuciliśmy na luz i odpuściliśmy. I jest to chyba jedna z najlepszych rad – naprawdę, nie warto stresować się tym, że coś nie idzie po naszej myśli. W końcu po to wyruszamy w podróż, aby przeżyć przygodę. A przygoda kontrolowana, to już przecież nie przygoda! 🙂
Pozwalamy sobie na luksus
Chcąc spędzić w podróży kilka miesięcy i nie wydać zgromadzonych oszczędności na pierwszej lepszej rajskiej wyspie ustaliliśmy jasny budżet i priorytety. Zgodnie z dewizą: Kolekcjonuj wspomnienia, nie rzeczy zdecydowaliśmy, że ograniczymy wydatki związane z noclegami, środkami transportu i wszelkimi wyjściami do kina czy restauracji. Dzięki tym kilku wyrzeczeniom mogliśmy sobie pozwolić na nurkowanie, skoki ze spadochronem, pływanie z delfinami, lot paralotnią czy wizytę na niesamowitych Wyspach Galapagos! Jednak podróżując tak nisko-budżetowo i odmawiając sobie wszelkiego zbędnego luksusu czasem czuliśmy się po prostu zmęczeni. Marzyliśmy o wynajęciu ładnego pokoju z klimatyzacją, romantycznej kolacji w pięknym otoczeniu czy wypadzie do kina. I wtedy po prostu to robiliśmy! Tak np. spędzaliśmy święta w klimatyzowanym domku przy plaży, sącząc drinki z palemką albo dwa tygodnie mieszkaliśmy w apartamencie z basenem na dachu w Malezji i zajadaliśmy się sushi w pobliskiej knajpce. Takie przerwy od tułaczki pozwalały nam naładować baterię i… zatęsknić za życiem backpackersów.
Okazujemy sobie czułość
Bo bez przytulania to w ogóle nic nie ma sensu! 🙂 Czułość w związku jest niezwykle ważna, zwłaszcza kiedy jest się zmęczonym, niewyspanym, kiedy tęsknisz za domem i masz dość noszenia dwóch koszulek na zmianę od 4 miesięcy. W końcu zdecydowaliście się na taki krok, jakim jest podróż, to znaczy że jesteście sobie najbliżsi! Małe, codzienne gesty czułości i komplementy potrafią zdziałać cuda i dla nas są wręcz nieodłącznym elementem każdego dnia! W podróży i w „normalnym” życiu.
Dajemy sobie przestrzeń
Na świecie na szczęście jest jeszcze mnóstwo innych ludzi, do których można zagadać w trakcie podróży! 🙂 Znalezienie sobie od czasu do czasu innych rozmówców niż druga połówka jest wręcz konieczne dla zachowania higieny umysłu! 😀 My staraliśmy się dołączać do grup innych podróżujących, zagadywać ludzi w hostelach i wybierać się z innymi na wycieczki. Zdarzało się też, że po prostu rozchodziliśmy się w dwie różne strony i zajmowaliśmy się swoimi sprawami. Nie dość, że pomaga to utrzymać balans i nie przesycić się sobą nawzajem, to w dodatku można zyskać grono znajomych z całego świata.
Jeśli jesteś ciekaw…
jak to wszystko wygląda w praktyce, to zapraszamy na nasz kanał na YouTube, gdzie prowadzimy codzienny vlog z podróży dookoła świata! Tam możesz potowarzyszyć nam w naszych wzlotach i upadkach! 🙂
To by było na tyle naszych złotych, małżeńskich rad! 😀
Teraz nic tylko musimy dalej pracować nad ich przestrzeganiem! 😉
A Ty jak wolisz podróżować – solo czy w parze? 🙂
Pozdrawiamy!
Justyna i Tomek
1 Komentarz
Dlaczego NIE warto jechać w podróż dookoła świata? 13 powodów podają Justyna i Tomek z "Co tam w podróży" · 2022-09-30 o 06:40
[…] przydatnych rzeczy i poczytasz o praktycznych wskazówkach, a także życiowych lifehackach choćby jak podróżować we dwoje i nie zwariować czy też dlaczego NIE warto jechać w podróż dookoła świata? 13 powodów. Mnóstwo pięknych […]