Jak co miesiąc zapraszamy na podsumowanie naszych zmagań podróżniczych! O tym jak wyglądały nasze poprzednie miesiące przeczytasz tu i tu 🙂
Zanim zaczniemy, chcemy podzielić się z Tobą naszą refleksją dotyczącą tych podsumowań. Początkowo miała być to zwykła seria postów, która pozwoli nam jakoś usystematyzować to co dzieje się u nas. Okazało się jednak, że zamiast „tylko” zbierać nasze doświadczenia i wnioski z podróży jest to przede wszystkim świetny motywator do działania! Będąc tak długo (dla nas trzy miesiące to jest jakiś kosmos w porównaniu do naszych poprzednich doświadczeń podróżniczych 😅) w podróży czasami łapaliśmy kryzys działania. Objawiał się tym, że po prostu NIC nam się nie chciało. Najchętniej leżelibyśmy do góry brzuchem, pijąc kokosy na plaży. Oczywiście takie dni są super, ale nie na dłuższą metę. Taka stagnacja i nic nie robienie działa na nas bardzo demotywująco i zapominamy o naszych celach, które chcemy realizować. Nie wiem jak Ty, ale my najlepiej czujemy się będąc w ciągłym ruchu, każdego dnia dodając coś fajnego do naszego worka doświadczeń. Żyjąc aktywnie, o dziwo, mamy więcej czasu na wszystko – na pisanie postów, robienie filmów, czytanie książek, aktywność fizyczną. A to uczucie, że dzień wykorzystaliśmy w 100% jest po prostu uzależniające! Chcemy więcej i więcej, stąd do naszej listy zrealizowanych marzeń dodaliśmy kilka nieplanowanych celów.
Lenić też się lubimy, nie myśl sobie! Ale jednak staramy się na maksa wykorzystywać czas jaki mamy.
Zapraszamy Cię więc na podsumowanie trzeciego miesiąca w podróży dookoła świata! Listę naszych celów znajdziesz tu.
Zrealizowane marzenia
Totalnie zrelaksowaliśmy się w hamaku na rajskiej wyspie
… na hamaku, na huśtawce, na ganeczku naszego domku przy plaży… Wyspy Tajlandii Południowej są wręcz do tego stworzone!
Spędziliśmy Święta Bożego Narodzenia na rajskiej wyspie
…Ko Lanta. Było pięknie: plaża, ciepłe morze, słońce, palmy i świeża, grillowana ryba na wigilijnym stole… Czy można chcieć więcej? A no można. O naszych refleksjach i wnioskach poczytasz w poście: Jak Święta to tylko pod palmami!
Ubraliśmy palmę w bombki choinkowe
… co prawda nie sami, ale w miejscu gdzie spędzaliśmy Święta była palma ubrana w bombki choinkowe – wyglądała tak mizernie i smutno, że tylko potęgowała naszą tęsknotę za domem i naszymi pięknymi, zielonymi drzewkami ubranymi w ozdoby z dzieciństwa…
Tańczyliśmy na plaży podczas Full Moon Party
…Full Moon Party to impreza organizowana przede wszystkim na wyspie Ko Phangan podczas pełni. Tysiące ludzi z całego świata, głośna muzyka, tańce i szaleństwo do białego rana – tak w skrócie można ją opisać. Zrezygnowaliśmy jednak z tego marzenia na rzecz innego – Tomek zdecydował się na zrobienie kursu Open Water Diver, który trwał 4 dni i termin kolidował z Full Moon Party. Dzięki temu poznaliśmy fantastycznych ludzi: Chintana, Petera i Kitty, z którymi urządziliśmy sobie własną imprezę na plaży. A na Full Moon Party może jeszcze przyjdzie czas podczas kolejnej wizyty na Ko Tao!
Spróbowaliśmy tubingu w Laosie
…nie spróbowaliśmy i nie spróbujemy, bo do Laosu nie wrócimy! Przynajmniej na razie. W Laosie spędziliśmy 10 dni z 21 zaplanowanych. Z czego 3 dni nie byliśmy w stanie wstać z łóżka przez zatrucie, jakiego się tam nabawiliśmy. Nie chcemy Cię zniechęcać do Laosu, bo zobaczyliśmy zaledwie mały fragment tego kraju, ale po prostu nie czuliśmy się tam dobrze. Zbliżały się Święta i marzyliśmy o miejscu, które choć trochę zrekompensuje nam brak najbliższych. Dodatkowo zaczynał się nasz trzeci miesiąc w górach, wśród pól ryżowych, a tak bardzo chcieliśmy w końcu poleżeć na plaży! Padło na Ko Lante, która po prostu podreperowała nasze morale, dodała nowych chęci i energii do dalszej podróży!
Historia o tym, jak oskubali nas w Laosie
Tomek uzyskał tytuł certyfikowanego nurka, a Justyna odważyła się zanurkować na głębokość 12m!
…wyspa Ko Tao jest mekką dla fanów nurkowania i snorkellingu. To właśnie tam Tomek ukończył 4 dniowy kurs nurka i spełnił jedno ze swoich marzeń. Justyna z kolei przełamała swój wręcz paniczny lęk przed nurkowaniem i zaczynając powoli – od snorkellingu – w końcu zdecydowała się na swoją pierwszą podwodną wyprawę! Pokonywanie swoich strachów to chyba najbardziej wykańczający psychicznie proces, ale daje niesamowitą satysfakcję!
Po więcej informacji praktycznych zapraszamy na post:
Ile kosztuje kurs nurka na Koh Tao?
Nurkowaliśmy z rekinami
…podczas jednego z naszych wypadów snorkellingowych w Zatoce Rekina zobaczyliśmy na własne oczy żarłacza czarnopłetwego! Pływał sobie spokojnie zaledwie kilka metrów od nas! Było to niesamowite uczucie. Z jednej strony panika i chęć ucieczki (kto nie oglądał filmu Szczęki?), z drugiej strony radość, że mamy tak ogromne szczęście zobaczyć to niesamowite zwierzę w swoim naturalnym środowisku!
A więcej filmów z naszych podwodnych przygód znajdziesz na naszym kanale na YouTube!
6 naszych podróżniczych „naj” miesiąca
Najpiękniejsze miejsce
Podwodny świat Ko Tao! Mimo że wyspy, które odwiedziliśmy zachwyciły nas pięknymi plażami i błękitną wodą, to zostały zdeklasowane przez podwodny świat! Uczucie unoszenia się w wodzie na głębokości 12 czy 18 metrów jest czymś nie do opisania. Kolorowe ryby, niczym z opowieści o Nemo, które chowają się w zakamarkach raf koralowych czy te bardziej odważne podpływające tak blisko, że można strzelić sobie z nimi selfie to widok jedyny w swoim rodzaju! I to uczucie, że pod wodą jesteś tylko gościem i to zupełnie bezbronnym.
Nie sposób też zapomnieć o Jaskini Morakot na wyspie Ko Muk! Była to jedna z atrakcji podczas całodniowej wycieczki snorkellingowej. W zupełnych ciemnościach, w kapokach płynęliśmy przez skalny tunel, aż nagle naszym oczom ukazała się plaża otoczona górami. W dodatku Jaskinia Morakot wraz z ukrytą plażą służyła kiedyś za schronienie dla piratów. Chciałoby się krzyknąć Arrr!
Najciekawsza historia
Podczas jednego z kursowych nurkowań Tomek i reszta grupy została poinformowana, że na dole czeka na nich Steve i żeby ładnie się z nim przywitali… Pierwsza myśl – ok jakiś inny instruktor będzie czekał na nich na dole. Wyobraźcie sobie ich zdziwienie, gdy Steve okazał sie rybą. I to nie byle jaką! Kojarzysz takie śmieszne kolczaste ryby, które napompowywują się w sytuacji zagrożenia? Tak też wygląda Steve. Steve nie boi się niczego i nikogo, bo jakakolwiek próba zjedzenia go może skończyć się dla drapieżnika śmiercią. Steve podpływał więc tak blisko do nurków, że instruktorka Lu dała mu… buziaka na przywitanie!
Największe zaskoczenie
Hmm.. może nie zaskoczenie, ale najważniejsza refleksja tego miesiąca. Na przełomie grudnia i stycznia poznaliśmy kilka przefajnych osób. Podczas długich godzin spędzonych na popijaniu Changa, gapieniu się w morze i gadaniu o wszystkim (religii, związkach, marzeniach, planach) jednogłośnie stwierdzilismy, że bez względu gdzie się urodziliśmy, ile mamy lat, jaką religię wyznajemy, wszyscy kierujemy się w życiu bardzo podobnymi zasadami. Troszczymy się o naszych najbliższych i chcemy, żeby nasze życie nie było tylko „przejedzone i przepracowane”. To jest chyba najfajniejsza lekcja z tego miesiąca!
Najtrudniejszy moment
W grudniu posypały nam się też wszystkie plany. Bardzo się rozchorowaliśmy w Laosie i spędziliśmy 3 dni odcięci od świata. Tęsknota za rodziną osiągnęła swoje apogeum w Święta i ogólnie wszystko było nie tak jak sobie wymyśliliśmy. Po tygodniu spędzonym w Luang Prabang kupiliśmy bilety na tajską wyspę Ko Lanta, gdzie mimo palm i słońca smutek nas nie opuszczał. Jaki z tego wniosek? Święta Bożego Narodzenia to wyjątkowy czas, który trzeba spędzać z najbliższymi!
Największa duma
Mimo że sukces Tomasza w postaci certyfikatu Open Water Diver był z pewnością dużym osiągnięciem, to obydwoje jesteśmy zgodni, że największy szacun należy się Justynie, która odważyła się zanurkować! Justyna dotychczas bała się nawet snorkellingu, a sama wizja wejścia pod wodę wywoływała u niej uczucie paniki. Po nieprzespanej nocy i z trzęsącymi się rękami weszła jednak na łódkę, ubrała sprzęt i zanurkowała! Dużo czasu upłynie zanim będzie to dla niej przysłowiowa bułka z masłem, ale paniczny lęk przed nurkowaniem został choć trochę pokonany!
Najsmaczniejsze danie
Na wyspach jedliśmy dużo, często i dobrze. Grudzień i początek obfitował u nas w wiele okazji do ucztowania – najpierw obchodziliśmy 9 rocznicę naszego związku, potem Święta, Sylwestra a na koniec pierwszą rocznicę ślubu.
Jednak to na wspomnienie właśnie tych kilku dań ślinimy się niemiłosiernie:
- Massaman Curry w Su Chilli na Ko Tao
- Świeżo złowiona i zgrillowana ryba na plaży na Ko Lancie
- Shake bananowy z oreo w Luang Prabang w Laosie (jedna z nielicznych rzeczy, które dobrze wspominamy z Laosu 😜)
- Śniadanie w Coconut Monkeys na Ko Tao, a zwłaszcza domowa granola z jogurtem i owocami, kokosowa latte i koktajl z buraka i marakui!
I już, miesiąc zamknięty w jednym poście😄
Pozdrawiamy!
Justyna i Tomek