4 miesiące w podróży już za nami!

Ostatnie 30 dni mignęło w zastraszającym tempie. W ciągu jednego miesiąca byliśmy w 3 państwach, w tym do jednego wjeżdżaliśmy dwukrotnie, przeżyliśmy najdłuższy autostop w naszym życiu, jedliśmy fantastyczną kolację w restauracji na 33 piętrze z zapierającym dech w piersiach widokiem na Singapur, piliśmy chumchurum z byłym politykiem Malezji i spędziliśmy kilka godzin z żołnierzem sił specjalnych, który większość życia tropił w dżungli komunistów…

Brzmi ciekawie? Zapraszamy na post: Czwarty miesiąc w podróży – nasze podsumowanie!

Listę wszystkich naszych marzeń – tych zrealizowanych i tych, które cierpliwie czekają na spełnienie – znajdziesz tu: lista marzen do spełnienia.😊

Więcej o naszych historiach z poprzednich miesięcy przeczytasz tu:

Pierwszy miesiąc w podróży – nasze podsumowanie

Drugi miesiąc w podróży – nasze podsumowanie 

Trzeci miesiąc w podróży – nasze podsumowanie  

Piąty miesiąc w podróży – nasze podsumowanie

Zrealizowane marzenia

Spędziliśmy w podróży kilka miesięcy bez przerwy
…bo 4 miesiące to już kilka – niepodważalnie!

Spróbowaliśmy najbardziej śmierdzącego owocu świata – duriana
… nawet o tym nie wiedząc! W Malezji, podczas jednego z autostopów, zostaliśmy poczęstowani żółtym owocem. Wyglądał przyjemnie, był też całkiem smaczny. Nie udało nam się jednak dogadać, jak ten owoc się nazywa, no ale w Malezji owoców jest mnóstwo, a my nie wszystko musimy wiedzieć. Możesz sobie wyobrazić, jakie było nasze zdziwienie, kiedy zobaczyliśmy potem ten sam owoc szczelnie zapakowany na straganie z podpisem „durian”! Spróbowaliśmy i faktycznie – to był ten sam owoc! Zapach może jest dość specyficzny i bardzo intensywny (nie dziwi więc zakaz durianow np. w metrze), ale wydaje nam się, że w dużej mierze działa tu nasza psychika. Nam durian dużo bardziej śmierdział, jak już wiedzieliśmy, że jest durianem, niż jak jedliśmy go w błogiej nieświadomości. 😉

Popijaliśmy świeżo zaparzoną herbatę z widokiem na pola herbaciane
…w Cameron Highlands! Piękne, zielone, herbaciane krzewy porastają pagórki jak okiem sięgnąć. Pierwszy raz w życiu widzieliśmy pola herbaciane i zrobiły na nas niesamowite wrażenie. Dowiedzieliśmy się też mnóstwo ciekawych informacji dotyczących procesu produkcji herbaty. Wiesz np. że liście herbaty nie są „tylko” suszone, a przechodzą kilkuetapowy proces obróbki, w tym fermentacji, zanim trafią do naszych filiżanek? My nie mieliśmy zielonego 😉 pojęcia!

Plantacja herbaty Bharat

Obejrzeliśmy pokaz iluminacji w Gardens by the Bay w Singapurze
…który jest niesamowity! Nocą Singapur budzi się do życia. Futurystyczne drzewa w ogrodach Gardens by the Bay mienią się wszystkimi kolorami tęczy w rytm muzyki. Wygląda to naprawdę magicznie, niczym fluorescencyjne ogrody z filmu Avatar (który zresztą obejrzeliśmy od razu po powrocie do mieszkania). W ogóle to cały Singapur jest niesamowity, ale o tym już wkrótce.

Przez 100 dni prowadziliśmy codziennego VLOGA z podróży dookoła świata
…który możesz śledzić na naszym kanale Co Tam W Podróży na YouTube! Nasza duma, nasza chluba i największa radość! Jeśli zastanawiasz się nad tym, czy warto prowadzić VLOGA, to WARTO! Jest to najfajniejsza forma pamiętnika, dzięki której możesz obserwować to, jak się zmieniasz na przestrzeni tygodni, miesięcy czy lat. Super sprawa!

Pomieszkać przez chwilę w jednym z krajów azjatyckich i podejrzeć normalne życie
…co udało nam się zrobić w Malezji. Przez 2 tygodnie mieszkaliśmy w jednym z wynajętych mieszkań w mieście Jelutong na wyspie Penang. Mieliśmy sporo pracy związanej z blogiem, YouTubem i ogólnym planowaniem roku 2018, więc codziennie spędzaliśmy około 8 – 10 godzin przed komputerem. Chodziliśmy rano na siłownię, jadaliśmy na pobliskim markecie, kupowaliśmy kawę w sklepie na parterze i rozmawialiśmy z panią z warzywniaka. Fajnie było tak choć na te 2 tygodnie wrócić do starego życia. A przede wszystkim udowodniliśmy sobie, że da się tak żyć i jest to całkiem przyjemne życie. 😉

Widok z okna z naszej sypialni

Basen na 9 piętrze naszego bloku

Odwiedzić kulinarną stolicę malajskiego jedzenia – Penang
…i objadać się bez wyrzutów sumienia! Tak właśnie wyglądał nasz prawie 3 tygodniowy pobyt na wyspie. Najpierw w Georgetown degustowaliśmy Loh Mee czyli zupę z kurzymi nóżkami, przekąski dim sum z krewetkami i krabami, aby potem zasmakować w stuletnich jajach, chrupkich keropokach (coś jak chipsy, tylko że z owoców morza i to na słodko) i Nasi Lemak Bungkus (ryżu gotowanym na mleku kokosowym w liściu bananowca). Omnomnom!

Kulinarna rozpusta w Penang

6 naszych podróżniczych „naj” miesiąca

Najpiękniejsze miejsce

Miasto Georgetown na wyspie Penang
Za niesamowity klimat, piękną kolonialną zabudowę, murale i fantastyczne jedzenie!

Panowie śpiewający piosenki Elvisa na ulicach Georgetown

Pola Herbaciane w Cameron Highlands
Za nieskończoną zieleń, świeżą herbatę i przepiękne krajobrazy – nas szczególnie zauroczyła plantacja Bharat!

Singapur
Za klimat futurystycznej utopii, inspirujące morskie muzeum i niezapomnianą kolację w gronie przyjaciół na 33 piętrze!

Singapur nocą

Widok na Marina By Sands

Świątynia Kek Look Tong w Ipoh
Za piękno natury wykorzystane przez człowieka, za to uczucie maleńkości i za relaks w ogrodach

Najciekawsza historia
Tych w styczniu było naprawdę mnóstwo i sami nie możemy się zdecydować! Na zawsze zapamiętamy nasz ponad 10 godzinny autostop przez Tajlandię, gdzie traciliśmy już nadzieję na dotarcie do celu, a z pomocą przyszła nam rodzinka jadąca na wózku przyczepionym do skutera… Z wdzięcznością wspominamy Dona, jego żonę Sarę i super dzieci, z którymi spędziliśmy cały dzień odwiedzając ich wujka, kąpiąc się w wodospadzie i którzy podwieźli nas aż do granicy Malezji. A może niesamowite spotkanie z Mathew i Eugene z Singapuru, których poznaliśmy na trekkingu w Himalajach, a którzy sprawili, że w Singapurze czuliśmy się jak w domu!

Nepalskie reunion

Ostatni miesiąc był dla nas niezwykle łaskawy pod względem niesamowitych ludzi, jakich spotykaliśmy na naszej drodze, za co jesteśmy bardzo wdzięczni!

Największe zaskoczenie
To jak bardzo nam się spodobał Singapur! To państwo – miasto, niewiele większe od Warszawy całkowicie nas zauroczyło. Nowoczesna metropolia, otoczona zielenią i wodą, gdzie bez względu na porę dnia czujesz się bezpieczny. Niesamowite atrakcje, pyszne jedzenie, pogodni ludzie – na pewno jeszcze tam wrócimy!

Najtrudniejszy moment
Obyło się bez dramatów, ale niestety Tomkowi zepsuł się telefon – nasz jedyny aparat. Musieliśmy więc nadwyrężyć nasz budżet i zainwestować w nowy sprzęt. Takie sytuacje bolą tym bardziej, że każde wydane USD przeliczamy na atrakcje, jedzenie, loty, itd… 😉

Największa duma
Przez bite 2 tygodnie, które spędziliśmy w wynajętym mieszkaniu w Jelutong zmotywowaliśmy się tak mocno, że Tomek nadrobił montaż praktycznie wszystkich zaległych filmów, opracowaliśmy plan podboju roku 2018 i codziennie ćwiczyliśmy na siłowni! Po prawie 3 miesiącach ciągłego przemieszczania się nie było to dla nas łatwe zadanie, ale daliśmy radę i dzięki temu ze spokojną głową ruszymy w dalszą podróż. 💪🏻

Najsmaczniejsze danie
Jedzenie w Malezji jest super smaczne! My bardzo polubiliśmy się z kuchnią chińską i nie sposób nam wybrać jednego dania!

To już wszystko Milordy. Z niecierpliwością czekamy na kolejny miesiąc!

Dołącz do naszych przygód na naszym kanale na YouTube! 

Pozdrawiamy!
Justyna i Tomek


1 Komentarz

Piąty miesiąc w podróży - podsumowanie | Co tam w podróży · 2018-10-28 o 17:17

[…] Pierwszy miesiąc w podróży – nasze podsumowanie Drugi miesiąc w podróży – nasze podsumowanie Trzeci miesiąc w podróży – nasze podsumowanie Czwarty miesiąc w podróży – nasze podsumowanie […]

Skomentuj Piąty miesiąc w podróży - podsumowanie | Co tam w podróży Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *